DMT: Najpotężniejsza Psychodeliczna Podróż w Historii Ludzkości



Wyobraź sobie, że w ciągu kilkunastu sekund od zażycia substancji chemicznej zostajesz wyrwany z codziennej rzeczywistości i przeniesiony do zupełnie innego wymiaru. Otaczają Cię pulsujące, geometryczne wizje o niewyobrażalnej złożoności barw. Napotykasz „istoty” – byty inteligentne, które komunikują się z Tobą telepatycznie, przekazując głębokie przesłania o naturze istnienia. Choć brzmi to jak opis sceny z filmu science-fiction, tysiące ludzi na całym świecie relacjonuje dokładnie takie przeżycia po zażyciu DMT, najsilniejszego znanego psychodeliku. Czym jest DMT, zwane często „molekułą duszy”? Czy faktycznie otwiera wehikuł do innych światów, czy raczej ujawnia niezwykłą kreatywność naszego mózgu? W niniejszym artykule wyruszymy w fascynującą podróż przez naukowe badania, relacje użytkowników, konteksty kulturowe i pytania filozoficzne związane z fenomenem DMT i podobnych psychodelików. Poznamy perspektywy neuronaukowców, psychologów i antropologów z różnych kontynentów, od szamańskich tradycji Amazonii, przez współczesne laboratoria w Europie i USA, po rozważania na temat świadomości i wielowymiarowej natury rzeczywistości.

Czym jest DMT? Chemia i naturalne występowanie „molekuły duszy”




N,N-Dimetylotryptamina (DMT) to związek chemiczny z grupy tryptamin – ta sama rodzina obejmuje neurotransmiter serotoninę oraz inne psychodeliki jak psylocybina. DMT ma prostą budowę cząsteczki, przypominającą endogenne aminy w mózgu. Występuje naturalnie w wielu gatunkach roślin (np. krzew Psychotria viridis i kora Mimosa hostilis) oraz w niektórych zwierzętach. Co zaskakujące, śladowe ilości DMT wykryto także w organizmie człowieka – w tkankach ssaków (w tym mózgu) odnaleziono enzymy zdolne do biosyntezy DMT z tryptaminy. Odkrycie to nasunęło pytania, czy DMT pełni jakąś naturalną rolę w fizjologii. Dotychczas nie wykazano jednoznacznie, aby endogenne DMT regulowało stan psychiczny, ale jego obecność m.in. w ludzkiej szyszynce i płynie mózgowo-rdzeniowym jest potwierdzona. Naukowcy, tacy jak dr Steven Barker, spekulują, że DMT może brać udział w nietypowych stanach świadomości, choć konkretna funkcja biologiczna pozostaje nieznana.

DMT samo w sobie jest bezbarwnym, krystalicznym proszkiem. W czystej postaci najczęściej przyjmowane jest poprzez palenie lub waporyzację – efekty pojawiają się w ciągu kilkunastu sekund i trwają zaledwie 5–15 minut (subiektywnie może to jednak wyglądać na znacznie dłużej, o czym dalej). W formie doustnej DMT jest nieaktywne, ponieważ enzymy w przewodzie pokarmowym (monoaminooksydazy, MAO) natychmiast je rozkładają. Dlatego rdzenny sposób konsumpcji DMT to ayahuasca – rytualny napój amazoński, w którym liście zawierające DMT (np. Psychotria viridis) połączone są z pnączem Banisteriopsis caapi zawierającym harmaliny, inhibitory MAO. Dzięki temu DMT staje się aktywne po wypiciu, a podróż po ayahuasce rozciąga się do kilku godzin, zazwyczaj z intensywnymi wizjami i introspekcją.


Tradycyjne przygotowanie ayahuaski – wywar z roślin zawierających DMT i alkaloidy hamujące enzymy MAO. Taki napój od wieków służy plemionom Amazonii do wywoływania wizji i duchowych podróży.

Historia odkrycia DMT przez naukę sięga lat 30. XX wieku, gdy chemik Richard Helmuth Fredrick Manske zsyntetyzował ten związek w laboratorium (nie wiedząc jeszcze o jego psychoaktywności). Dopiero dwie dekady później w 1956 r. węgierski badacz Stephen Szára jako pierwszy podał DMT ludziom (domięśniowo) i opisał wywoływane przez nie halucynacje. Szára wyizolował DMT z rośliny jurema (Mimosa) i ciekaw był, czy wywoła objawy psychotyczne podobne do schizofrenii – zamiast tego odkrył „podróż” pełną obrazów i wizji. Okazało się, że rdzennie mieszkający w Amazonii ludzie od stuleci znali DMT pod postacią różnych preparatów roślinnych. Przykładem jest właśnie ayahuasca, używana w tradycjach plemion Peru, Brazylii, Kolumbii czy Ekwadoru. Inny przykład to yopo (cohoba) – psychoaktywne tabaki ze sproszkowanych nasion południowoamerykańskich drzew Anadenanthera peregrina/colubrina, zawierających pokrewne związki (bufotenina, 5-MeO-DMT i prawdopodobnie DMT). Już 4000 lat temu mieszkańcy regionu Karaibów i Orinoko wciągali przez rurki do nosa święty proszek cohoba, by wejść w trans i kontakt z duchami plemiennymi. Innymi słowy, DMT i pokrewne enteogeny od dawna były obecne w kulturach świata – choć Europa nie miała własnego odpowiednika (tu popularniejsze były halucynogenne grzyby lub sporysz), to na innych kontynentach rozwinięto bogate tradycje użycia roślinnych źródeł DMT w celach rytualnych.

Współcześnie DMT pozostaje substancją nielegalną w większości krajów (jako psychodelik z listy I), jednak rosnące zainteresowanie badaczy oraz użytkowników powoduje pewien paradoks: z jednej strony to przedmiot poważnych badań naukowych, z drugiej – element podziemnej kultury psychonautów. Kryształki DMT stały się dostępne w zachodnich kręgach kontrkultury już w latach 60., ale szerszą sławę zyskały dopiero po publikacji książki “DMT: The Spirit Molecule” dr. Ricka Strassmana w 2001 r. (oraz powstałego później filmu dokumentalnego). DMT bywa określane mianem „molekuły duszy” właśnie z uwagi na niezwykłe, często mistyczne doznania, jakie wywołuje. Zanim jednak przejdziemy do opisów tych doznań, przyjrzyjmy się, jak różne kultury i tradycje podchodziły do tego zjawiska i co współczesna nauka odkryła na temat działania DMT w naszym mózgu.

Szamańskie rytuały i duchowe tradycje – DMT w kulturach świata




Rdzenny kontekst użycia DMT jest najpełniej zachowany w lasach deszczowych Amazonii. Dla wielu tamtejszych grup etnicznych ayahuasca (znana też jako yagé) jest świętym medykamentem i kluczem do świata duchów. Szamani Kichwa, Shipibo, Tukano, Huni Kuin i wielu innych ludów traktują ayahuaskę jako nauczyciela i uzdrowiciela – nie jako rozrywkę​. Ceremonie ayahuaskowe mają charakter wspólnotowy i rytualny. Odbywają się zazwyczaj nocą w odosobnionej chacie (np. tradycyjnej maloce) i prowadzone są przez doświadczonego uzdrowiciela (ayahuasquero) lub curandero. Podczas sesji szaman intonuje pieśni zwane icaros, które mają kierować wizjami uczestników i wzywać przychylne duchy. Uczestnicy (często po uprzedniej diecie i przygotowaniu) piją gorzki, brązowy wywar. Po około 20–40 minutach zaczynają odczuwać moc napoju: pojawiają się wizje – od geometrycznych kalejdoskopów po realistyczne sceny przyrody – oraz silne efekty emocjonalne i fizyczne (w tym oczyszczające wymioty, uznawane za część procesu uzdrawiania).

W oczach szamanów ayahuasca otwiera portal do „świata duchów”, gdzie można nawiązać kontakt z istotami opiekuńczymi, duchami przodków, a nawet esencjami roślin i zwierząt​. Używa się jej, by uzyskać wiedzę (np. diagnozę choroby, lokalizację zwierzyny w lesie) lub dokonać uzdrowienia, które następuje dzięki pomocy duchowych sojuszników. Jak opisuje antropolog Jeremy Narby, pewne plemiona uważają, że to same rośliny przekazują ludziom wiedzę poprzez wizje – stąd np. motyw węży czy jaguarów nauczających szamanów pieśni i medycyny​. Wiele elementów tych praktyk przypomina uniwersalne szamanizmy świata – od Azji po Arktykę – gdzie w transie (wywołanym różnymi metodami) szaman odbywa podróż duchową w zaświaty w poszukiwaniu wiedzy i mocy.


Ceremonia ayahuaski w tradycji Amazonii. Uczestnicy siedzą w kręgu, a szaman (w środku) prowadzi rytuał śpiewając pieśni "icaros" i rozdając porcje wywaru. Nocny ceremoniał ma umożliwić kontakt z duchowym światem i przynieść uzdrowienie lub wiedzę.

Poza Amazonią, użycie roślinnych halucynogenów o zbliżonym działaniu również ma długą historię. Wspomniane nasiona yopo (zawierające bufoteninę i DMT) były wciągane do nosa przez szamanów w dorzeczu Orinoko i na Karaibach, wywołując wizje bogów i duchów plemiennych. W Afryce zachodniej korzeń ibogi (choć to inny typ psychoaktywny) służył inicjacjom bwiti, również celem spotkania z przodkami w duchowej podróży. W kulturach polinezyjskich czy australijskich istniały tradycje użycia roślin i grzybów o działaniu enteogennym (wywołującym doświadczenie Boga/ducha). Choć nie wszystkie te rytuały opierały się na DMT, łączy je wspólne przekonanie: środki psychoaktywne mogą przenosić świadomość do ukrytych wymiarów rzeczywistości, zamieszkanych przez byty duchowe lub esencje, z którymi człowiek może wejść w interakcję.

W czasach współczesnych ayahuasca i DMT wyszły poza dżunglę i zyskały odbiorców globalnie. W Brazylii w XX wieku powstały kościoły synkretyczne (np. Santo Daime, União do Vegetal), łączące elementy chrześcijaństwa z rytualnym piciem ayahuaski jako sakramentu. Ruch ten rozprzestrzenił się do Ameryki Północnej i Europy – również w Polsce można spotkać zamknięte grupy organizujące ceremonie ayahuaskowe w duchu „neo-szamańskim”. Ponadto, czyste DMT stało się popularne wśród psychonautów na całym świecie jako „bilet do hiperprzestrzeni” – intensywnego doświadczenia wizjonerskiego osiąganego w warunkach domowych. W Internecie (np. na forach Reddit, DMT-Nexus, czy w serwisie Erowid) znaleźć można tysiące raportów z takich sesji, nieraz stylizowanych na dzienniki podróży do innych wymiarów. Te współczesne zastosowania DMT są często inspirowane zarówno ciekawością naukową (eksploracja granic świadomości), jak i duchową (poszukiwanie mistycznych wglądów). Zanim zagłębimy się w charakter tych doświadczeń, przyjrzyjmy się, co dzieje się z mózgiem i umysłem człowieka pod wpływem DMT według współczesnej nauki.


Neuropsychologia DMT: jak psychodelik oddziałuje na mózg?



Jak to możliwe, że maleńka cząsteczka chemiczna tak dramatycznie zmienia subiektywną rzeczywistość? Naukowcy badający neurofarmakologię DMT wskazują przede wszystkim na wpływ tej substancji na system serotoninowy w mózgu. DMT, podobnie jak LSD czy psylocybina, pobudza receptory 5-HT2A – czyli podtyp receptorów serotoninowych gęsto rozmieszczonych w korze mózgowej. Pobudzenie 5-HT2A w specyficznych warunkach powoduje zaburzenie normalnych procesów percepcji i poznania, prowadząc do halucynacji wzrokowych, zmian myślenia i poczucia oderwania od ciała. Jednak DMT nie zatrzymuje się na tym: wiemy, że oddziałuje też na inne receptory, m.in. 5-HT1A, 5-HT2C oraz tzw. receptor sigma-1. Ten ostatni jest białkiem chaperonowym obecnym m.in. w retikulum neuronów i sugeruje się, że może on modulować plastyczność mózgu. Badania na hodowlach komórek i myszach wykazały, że DMT aktywując sigma-1 sprzyja tworzeniu się nowych neuronów (neurogenezie) w hipokampie. Gdy zablokowano receptor sigma-1, efekt neurogenny zanikał – co wskazuje, że DMT ma nietypowe właściwości wspierające plastyczność mózgu i potencjalnie regenerację (być może tłumacząc jego badany wpływ ochronny przy udarze mózgu).

Z punktu widzenia farmakokinetyki, DMT działa błyskawicznie, bo przenika barierę krew–mózg już w kilkanaście sekund po iniekcji lub inhalacji. Jest równie szybko rozkładane – enzym MAO w mózgu rozbija DMT do nieaktywnej formy (indoloctan) w ciągu kilku minut. To tłumaczy ultra-krótki czas działania: mózg dosłownie zostaje zalany falą sygnałów serotoninowych, po czym chemia powraca do normy. Ciekawostką odkrytą w latach 90. przez dr. Strassmana jest fakt, że DMT nie wywołuje tolerancji przy powtarzaniu dawek. Badacze byli zdumieni: zazwyczaj przy LSD czy psylocybinie kolejna dawka podana zaraz po poprzedniej działa znacznie słabiej, ponieważ receptory 5-HT2A się „męczą” (regulują w dół). Tymczasem Strassman aplikował ochotnikom kilka iniekcji DMT w odstępie godziny i za każdym razem efekty były równie silne. Mechanizm tego zjawiska nie jest jasny – możliwe, że zaangażowanie receptorów sigma-1 lub innych dróg sygnalizacji omija klasyczny mechanizm tolerancji. Tak czy inaczej, brak tolerancji sprawia, że teoretycznie można utrzymać działanie DMT dłużej, podając je w infuzji ciągłej. Taki pomysł („DMTx”) stał się przedmiotem projektów badawczych w UK i USA, które chcą zbadać „rozszerzony stan DMT” przez nawet kilkadziesiąt minut czy godziny, w kontrolowanych warunkach. Jest to o tyle kuszące, że pozwoliłoby to naukowcom i uczestnikom lepiej zbadać fenomenologię doświadczenia – nawiązać „pełniejszą komunikację z istotami”, jak ujął to Strassman, i dokładniej zbadać kształt tego odmiennego stanu świadomości​.

Obrazowanie mózgu pod wpływem DMT

Tradycyjne relacje z sesji DMT brzmią niewiarygodnie, ale co dzieje się w mózgu obiektywnie? Dzięki współczesnym technikom neuroobrazowania zaczynamy to rozumieć. W 2023 r. zespół z Imperial College London przeprowadził przełomowe doświadczenie: podano 20 ochotnikom dożylnie DMT (20 mg) w aparacie fMRI, jednocześnie monitorując EEG – uzyskując tym samym pierwszy tak kompleksowy wgląd w aktywność ludzkiego mózgu podczas pełnego „lotu” DMT. Wyniki były fascynujące. Okazało się, że DMT wywołuje skoordynowane zmiany w wielu obszarach mózgu jednocześnie. Zarejestrowano znaczny wzrost łączności między różnymi sieciami neuronalnymi – komunikacja między odległymi rejonami mózgu stała się bardziej intensywna i mniej podzielona na zwykle odseparowane moduły. Naukowcy nazwali to „desegregacją sieci” oraz hiperłączeniem globalnym. Najbardziej dotknięte były obszary wyższych funkcji korowych – te odpowiadające za wyobraźnię, język, znaczenie i modelowanie rzeczywistości. Innymi słowy, DMT rozregulowuje „najbardziej rozwinięte” struktury naszego mózgu – te, które normalnie odpowiadają za nadawanie sensu temu co widzimy i przewidywanie, czego się spodziewać.

Badanie EEG wykazało ponadto wzrost „entropii” sygnału mózgowego – stanu bardziej chaotycznego i mniej przewidywalnego niż w zwykłej świadomości. Potwierdza to wcześniejsze obserwacje z LSD i psylocybiny, że psychodeliki wprowadzają mózg w stan o większej złożoności, co subiektywnie odczuwane jest jako „poszerzenie umysłu”. W przypadku DMT zmiany te były nagłe i dramatyczne, korespondując z chwilą, gdy ochotnicy deklarowali wejście w szczyt wizji. Dr Chris Timmermann z Imperial College tłumaczy, że nasze mózgi zwykle działają jak „maszyny do przewidywania” – filtrują i interpretują sygnały zmysłowe w oparciu o wcześniejsze doświadczenia i modele świata. Psychedelik taki jak DMT zdaje się wyłączać najwyższe poziomy tego systemu, przez co mózg chwilowo traci „mapę rzeczywistości” i doświadcza niezwykle intensywnego, surowego przepływu danych, który interpretowany jest jako nowa rzeczywistość. To tak jak zdjąć filtr – świat staje się nieograniczoną mieszaniną bodźców i możliwości interpretacji, co może tłumaczyć bogactwo wizji.


Model mózgu pokazujący obszary hiper-łączności (na żółto) pod wpływem DMT. Badanie fMRI wykazało, że DMT wzmaga komunikację między regionami korowymi zaangażowanymi w najwyższe funkcje poznawcze, co może odpowiadać za "rozpad normalnej rzeczywistości" i pojawienie się nowych wizji.

Wcześniejsze eksperymenty obrazowe, choć mniej zaawansowane, również dały wgląd w działanie DMT. W 2019 r. badanie szwajcarskie za pomocą EEG wykazało, że DMT powoduje fale mózgowe o niestandardowych wzorcach, w tym szybkie oscylacje gamma i zakłócenia fal alfa, co wskazuje na głęboko zmieniony stan świadomości. Z kolei w modelach zwierzęcych (np. u szczurów) zaobserwowano, że DMT zmienia propagację fal mózgowych przez korę – zakłócając tzw. fale wędrujące, co może odpowiadać za zerwanie normalnej koordynacji między obszarami mózgu. Dzięki takim badaniom wiemy, że efekt DMT to nie chaos totalny, lecz przejście mózgu w inny tryb działania, w którym tworzą się nowe wzorce synchronizacji i komunikacji międzyneuronalnej.


Czy mózg sam produkuje DMT? Tajemnice szyszynki

Jedną z najbardziej intrygujących hipotez wokół DMT jest pytanie o jego rolę endogenną – czy nasz mózg sam używa DMT w określonych sytuacjach? Teoria ta zyskała rozgłos dzięki dr. Strassmanowi, który zasugerował, że szyszynka (mały gruczoł w centrum mózgu, znany z produkcji melatoniny) może wydzielać DMT podczas wyjątkowych stanów, takich jak narodziny, śmierć czy głęboka medytacja. Powiązał on to z doniesieniami, że mistycy i osoby po doświadczeniach śmierci klinicznej relacjonują wizje i istoty podobne do tych z seansów DMT. Czy to możliwe, że DMT jest biologicznym mediatorem stanów bliskich śmierci lub transcendencji?

Nauka nie potwierdziła tego w pełni, ale znalazła pewne poszlaki. W 2013 r. zespół dr. Barkera wykrył obecność DMT w płynie perfundującym szyszynkę szczura, co sugeruje aktywną produkcję w tym organie. Zidentyfikowano wcześniej enzymy potrzebne do syntezy DMT (INMT oraz dekarboksylazę aromatycznych aminokwasów) zarówno w mózgu, jak i innych tkankach ssaków. Oprócz szyszynki, enzymy te znaleziono m.in. w płucach, siatkówce oka, korze mózgowej i rdzeniu kręgowym. To znaczy, że organizm ma „narzędzia” do tworzenia DMT w różnych miejscach. Pytanie jednak, kiedy i po co miałby to robić? Do tej pory żadne badanie nie wykazało wyraźnego wzrostu poziomu DMT we krwi czy moczu w konkretnych stanach (np. w momencie śmierci u zwierząt czy w trakcie snu REM) – choć takich pomiarów jest bardzo mało i są trudne technicznie.

Jedna z hipotez głosi, że DMT może być zaangażowane w mechanizmy śnienia lub marzeń sennych, co tłumaczyłoby ich halucynacyjny charakter. Inna – bardziej spekulatywna – że silny stres fizjologiczny (np. umieranie) mógłby wyzwalać wyrzut DMT jako endogenną ochronę mózgu lub sposób „ułatwienia” przejścia neurochemicznego. Warto jednak podkreślić, że są to wciąż domysły. Sam Strassman przyznaje, że jego teoria o szyszynce jest metaforyczna – raczej chciał zwrócić uwagę, że być może istnieją naturalne analogi doświadczeń psychodelicznych, a DMT jest kandydatem na ich katalizator. Obecne podejście nauki jest takie, że najpierw trzeba zrozumieć, co DMT robi po podaniu zewnętrznym, zanim zrozumiemy, czy i jak działa wewnątrz nas. W każdym razie fakt, że DMT jest substancją endogenną, czyni ją wyjątkową na tle innych psychodelików (np. LSD jest w całości obca dla organizmu). To tak, jakby nasze mózgi miały ukryty „program DMT”, który normalnie jest wyciszony, ale można go zewnętrznie uruchomić – a skutki tego uruchomienia są zarazem zdumiewające i pouczające.

Podróż w inne światy: fenomenologia doświadczeń DMT



Opisy doznań po DMT często brzmią tak niezwykle, że trudno w nie uwierzyć komuś, kto ich nie przeżył. Charakterystyczny jest nagły początek: po spaleniu dawki DMT użytkownik w ciągu paru wdechów przenosi się z normalnej świadomości do całkowicie odmiennego stanu. Często raportuje się uczucie przytłoczenia intensywnością bodźców – głośny pisk lub wibracja w uszach, wrażenie rozpadu swojego „ja”, wyrzucenia z ciała. Następnie następuje tzw. przebicie (ang. breakthrough) – przekroczenie pewnego progu, po którym osoba nie jest już świadoma swojego fizycznego otoczenia, lecz doświadcza bycia w innym „miejscu”. To alternatywna rzeczywistość, która bywa opisywana jako hiperprzestrzeń lub inny wymiar. W niej czekają kalejdoskopowe wizje i – co najbardziej fascynujące – często pojawiają się pewne istoty.

Zjawisko „spotkań z istotami” jest na tyle powtarzalne, że stało się jednym z głównych tematów badań jakościowych nad DMT. W ankiecie przeprowadzonej w 2018–19 roku wśród ponad 2500 osób, które doświadczyły “breakthrough” po DMT, aż **** 80% ankietowanych stwierdziło, że napotkało wewnątrz wizji autonomiczny byt o odczuwalnej inteligencji. Określali go różnymi mianami: najczęściej po prostu „istota” lub „byt”, ale także „przewodnik”, „duch”, „obcy”, „pomocnik”. Te postacie przybierały rozmaite formy – od humanoidalnych po zoomorficzne czy czysto geometryczne. Znane w folklorze psychonautów są np. „elfy maszynowe”, o których barwnie opowiadał Terence McKenna, opisując je jako psotne, wielowymiarowe stworki budujące i pokazujące niesamowite konstrukcje. Inni wspominają istoty przypominające owady lub gady (modliszki, węże, istoty podobne do pajęczaków), a jeszcze inni spotkania z pozaziemskimi inteligencjami czy nawet boskimi postaciami (np. „prawdziwej obecności Boga” czy „Matki Ayahuaski”). Co ważne, większość tych doświadczeń ma nacechowanie pozytywne lub wręcz ekstatyczne – w ankietach 65% osób deklarowało odczucie euforii i radości, 59% miłości, 63% zaufania wobec napotkanej istoty. Owszem, zdarzają się też przerażające podróże (około 40% badanych doświadczyło silnego strachu), jednak ogólny wydźwięk relacji jest zaskakująco dobry. Aż 75–80% uczestników sondaży twierdzi, że kontakt z istotą z DMT pozostawił trwałe pozytywne zmiany w ich życiu – poczucie większego sensu, poprawę dobrostanu, głębsze zrozumienie siebie. Co więcej, 72% badanych wierzy, że napotkana istota istniała niezależnie od nich i nadal gdzieś „tam” istnieje poza ich umysłem.

Jak wyglądają takie spotkania? Oto przykładowa relacja z serwisu Erowid (tłumaczenie z angielskiego): „Po trzecim potężnym wdechu DMT rzeczywistość rozpadła się w eksplozji kolorów. Znalazłem się w ogromnej, jasnej sali, jakby katedrze utkanej z żywej energii. Pr przede mną pojawiły się dwie istoty – miały humanoidalne kształty, ale ich ciała mieniły się fraktalnymi wzorami. Byłem przestraszony, lecz emanowały taką życzliwością, że lęk zniknął. Telepatycznie przekazały mi: ‘Nie bój się, cieszymy się, że jesteś. Mamy Ci tyle do pokazania.’ Wtem wokół mnie zaczęły się materializować geometryczne formy, każda jak gdyby zawierała lekcję o wszechświecie. Czułem, jak zalewa mnie fala miłości i zrozumienia. Istoty zaśmiały się życzliwie – brzmiało to jak dzwonki. Gdy zacząłem wracać, pomachały mi na pożegnanie. Po otwarciu oczu łzy płynęły mi po policzkach – ze szczęścia i zdumienia, bo to, co przeżyłem, było bardziej realne niż cokolwiek do tej pory.” Takie opisy – choć brzmiące fantastycznie – są typowe dla głębokich sesji DMT. Poczucie, że doświadcza się czegoś „bardziej realnego niż realność” jest często podkreślane. Użytkownicy mówią: “tamten świat wydawał się absolutnie prawdziwy, a nasz zwykły – iluzoryczny”. Czasem pada nawet określenie, że to jak wejście do świata zmarłych lub światów astralnych, analogicznych do opisów różnych tradycji mistycznych.


Artystyczna wizja istoty spotykanej podczas podróży DMT – tak zwany "Jester" (błazen). Wiele relacji wspomina clownowate, żartobliwe byty pojawiające się w psychodelicznej hiperprzestrzeni. Motywy mechanicznych trybów i geometrycznych ozdób są również często opisywane w wizjach DMT.


Należy zaznaczyć, że język często zawodzi przy opisywaniu tych przeżyć. Ludzie uciekają się do metafor („hyperprzestrzeń”, „inne wymiary”, „elfy”, „astral”), ale sami przyznają, że to tylko przybliżenia. Niemniej, pewne wzorce powtarzają się niezależnie od kultury i pochodzenia użytkowników, co intryguje naukowców. Badacze tacy jak dr Roland Griffiths i dr Alan K. Davis z Johns Hopkins University zainteresowali się tym fenomenem, analizując setki opisów w poszukiwaniu wspólnych elementów. Wspomniana wcześniej szeroka ankieta wykazała m.in., że: komunikacja z istotami często ma charakter telepatyczny; istoty nierzadko przekazują jakąś wiadomość lub misję (odczuło to ok. 69% badanych); przestrzeń, w której się odbywa spotkanie, bywa opisywana jako bogato zdobione, „techniczno-organiczne” środowisko (stąd „machiniczny” charakter elfów McKenny). W niektórych relacjach pojawiają się też elementy takie jak dźwięki i muzyka towarzyszące wizjom (np. śpiew istot, brzęczenie) czy wrażenie podróży przez tunele i geometryczne bramy zanim nastąpi kontakt z bytem.


Czy to życie po życiu? DMT a doświadczenia bliskie śmierci



Zdumiewające podobieństwa między głębokim tripem DMT a relacjami ludzi, którzy otarli się o śmierć (ang. Near-Death Experience, NDE), nie umknęły uwadze badaczy. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku ludzie opisują poczucie oddzielenia od ciała, podróż przez tunel, intensywne wizje światła, spotkania z istotami (czasem zmarłymi bliskimi lub duchowymi przewodnikami), a także głęboki przegląd własnego życia i emocji. W 2018 r. przeprowadzono pierwsze formalne porównanie – ochotnikom podano DMT lub placebo i mierzono występowanie cech typowych dla NDE za pomocą standaryzowanej skali Greysona. Wynik: po DMT nastąpił znaczący wzrost intensywności doznań typowych dla NDE w porównaniu do placebo. Innymi słowy, wiele elementów doświadczenia bliskiego śmierci można było „wywołać” farmakologicznie za pomocą DMT. Uczestnicy po DMT zgłaszali m.in. silne poczucie oddzielenia od ciała, jedności ze wszechświatem, spotkanie ze świetlistą obecnością i intensywne emocje – czyli dokładnie to, co raportują osoby po powrocie ze stanu śmierci klinicznej.

Czy to znaczy, że NDE i wizje DMT to ten sam mechanizm? To daleko idący wniosek i naukowcy podchodzą do niego ostrożnie. Wspomniane badanie wykazało również pewne różnice: klasyczne motywy NDE, takie jak obserwacja własnego ciała z góry czy decyzja o powrocie do życia ze względu na bliskich, nie występowały po DMT. Z kolei DMT oferowało pewne unikatowe wrażenia (np. bogatsze formy geometryczne, kontakt z nieznanymi „obcymi” istotami), których nie ma w typowej NDE. Jedna z interpretacji jest taka, że DMT uruchamia „symulację” śmierci w mózgu – być może te same ścieżki nerwowe, które aktywują się w momencie umierania, zostają gwałtownie pobudzone przez DMT, dając zbliżony efekt. Przypuszcza się, że silny spadek dopływu tlenu i glukozy do mózgu (jak przy śmierci) również skutkuje zaburzeniem normalnych wzorców aktywności sieci neuronalnych – trochę analogicznie do działania psychodelików, które dezaktywują spójność sieci domyślnej (Default Mode Network) i wywołują stan transu.

Interesujące jest też to, jak takie doświadczenie wpływa na strach przed śmiercią. Zarówno osoby po NDE, jak i wielu użytkowników DMT, deklaruje, że lęk przed umieraniem znacznie się u nich zmniejszył. Jeśli bowiem „za zasłoną” czeka piękne, pełne światła i istot miejsce, to śmierć nie jawi się jako koniec, lecz raczej jako przejście do innej formy istnienia. Oczywiście, jest to interpretacja filozoficzna i każdy może ją widzieć inaczej – ktoś bardziej sceptyczny powie, że to tylko halucynacja mózgu pozbawionego tlenu lub zażywającego narkotyk. Niemniej, z punktu widzenia subiektywnego przeżycia, podobieństwo DMT do NDE jest na tyle uderzające, że inspiruje kolejne badania. Być może badając DMT, dowiemy się więcej o tym, co dzieje się w umyśle człowieka w jego ostatnich chwilach.


Halucynacje czy inne wymiary? Naukowe teorie vs. mistyczne interpretacje



Pojawia się fundamentalne pytanie: czy istoty i światy widziane po DMT są „prawdziwe” czy to wytwór naszego mózgu? Naukowa domyślna odpowiedź brzmi: są to halucynacje – bardzo niezwykłe, ale jednak generowane wewnętrznie. Mózg pozbawiony normalnej koordynacji (jak widzieliśmy, DMT rozstraja najwyższe poziomy kontroli percepcji) tworzy spontanicznie wzorce i „nadinterpretuje” sygnały, nadając im formę agentów czy bytów. To trochę jak zaawansowane pareidolie – tak jak patrząc w chmury możemy widzieć twarze i postaci, tak mózg pod wpływem DMT widzi istoty w chaosie informacji. Współczesne teorie neurokognitywne, np. model REBUS (Relaxed Beliefs Under Psychedelics) autorstwa Robina Carhart-Harrisa, opisują, że psychodeliki osłabiają priory/przekonania mózgu i zwiększają roli „danych z dołu” (sygnałów zmysłowych i wewnętrznych). W efekcie powstaje stan bardziej podatny na niezwykłe skojarzenia – mózg próbuje nadać sens temu, co odczuwa, ale nie mając utartych schematów, tworzy zupełnie nowe narracje. Tak mogłyby powstać te „obce inteligencje” – jako personifikacja złożonych bodźców wewnętrznych.

Jednak wielu doświadczających (a także niektórzy badacze o bardziej otwartym umyśle) nie zadowala taka redukcjonistyczna interpretacja. Zwracają uwagę, że nadzwyczajna spójność i inteligencja tych zjawisk jest trudna do wytłumaczenia prostym chaosem. Dlaczego różni ludzie, w różnych miejscach i kulturach, widzą podobne istoty i otrzymują od nich koherentne przekazy? Czy to tylko zbieg okoliczności i podobieństwo ludzkich mózgów, czy może DMT faktycznie stroi świadomość do pewnej „częstotliwości”, która umożliwia dostrojenie się do realnie istniejących byto-światów? To brzmi ezoterycznie, ale warto pamiętać, że koncepcję percepcji szerszej rzeczywistości przez psychodeliki wysunął nie kto inny jak Aldous Huxley, ceniony pisarz i myśliciel, już w latach 50. Huxley zaproponował metaforę „Zaworu redukcyjnego” – że mózg na co dzień ogranicza naszą świadomość do wąskiego strumienia informacji potrzebnych do przetrwania, zaś substancje psychodeliczne ten zawór otwierają, zalewając nas umysłem zbiorowym lub „Umysłem Wszechświata”. W takim ujęciu istoty z DMT mogłyby być czymś w rodzaju autonomicznych form istniejących w szerszym kontinuum świadomości, normalnie dla nas niedostępnym.

Z perspektywy rdzennych kultur amazońskich, to w ogóle nie ulega wątpliwości: świat duchów jest realny, a napotkane byty to np. duchy roślin, przodków czy opiekuńczy bogowie. Gdy zachodni uczestnik ceremonii opowiada szamanowi, że rozmawiał z wężem lub jaguarem w swojej wizji, szaman nie powie mu „to tylko twoja wyobraźnia”, ale raczej: „Tak, przyszedł do ciebie duch węża/jaguara, ciesz się, to ważny przekaz”. Inna sprawa, że kulturowa interpretacja form bywa różna – Europejczyk może zobaczyć futurystyczne roboty, a Indianin Amazonii w analogicznym stanie – duchy zwierząt. Każdy nada kształt temu, co postrzega, poprzez swój własny symboliczny język. Można by więc pogodzić obie perspektywy w ten sposób: istnieje pewna warstwa „surowej rzeczywistości mentalnej”, do której DMT nas dopuszcza, a nasz umysł ubiera ją w znane sobie symbole (stąd różne kostiumy istot). Czy ta warstwa jest generowana wyłącznie wewnętrznie (przez mózg), czy istnieje niezależnie od niego? – to pytanie na razie pozostaje otwarte.

Nawet wśród naukowców zajmujących się DMT znajdziemy różne poglądy. Dr Rick Strassman, choć z wykształcenia twardo stąpający psychiatra, po wysłuchaniu setek zdumiewających relacji swoich badanych, zaczął skłaniać się ku myśli, że coś więcej może się kryć za fenomenem DMT. W swojej późniejszej pracy zasugerował, że DMT może umożliwiać dostęp do „równoległych rzeczywistości” lub wymiarów, które współistnieją z naszym, ale są normalnie niewidoczne. Wskazuje, że mechanika kwantowa dopuszcza istnienie wielowymiarowości czy wieloświatów – a być może mózg pod DMT staje się odbiornikiem, strojącym się do owych wymiarów. Inni badacze, jak dr Andrew Gallimore, idą krok dalej i tworzą teoretyczne modele zakładające, że świadomość może unosić się w przestrzeni matematycznej opisanej przez teorię informacji, a DMT zmienia algorytm działania mózgu tak, że pozwala „zalogować się” do obcego systemu informacyjnego (coś jak kontakt z obcą symulacją). Brzmi to jak science fiction – i być może nim jest – ale pokazuje, że DMT wykracza poza zwykłe ramy dyskusji o narkotykach. Dotyka kwestii filozoficznych: czym jest świadomość? Czy jest ona produktem mózgu, czy może mózg jest tylko narzędziem odbioru świadomości (jak radio odbiera fale)? Czy rzeczywistość, którą znamy, to jedyna rzeczywistość? Jeśli nie, jak można doświadczyć innych? Takie pytania stawiali mistycy i filozofowie od zarania dziejów, a DMT niejako zmusza do ich ponownego rozważenia, bo oferuje empiryczne przeżycie czegoś, co wydaje się kompletnie spoza naszego świata.


Zastosowania kliniczne i terapeutyczne psychodelików – czy DMT leczy duszę?



Po latach traktowania DMT (i innych psychodelików) wyłącznie jako niebezpiecznego narkotyku, obecnie przeżywamy renesans badań nad terapeutycznym potencjałem tych substancji. Psylocybina i MDMA są testowane w leczeniu depresji, lęku i PTSD z bardzo obiecującymi wynikami. A co z DMT? Ze względu na ultrakrótkie działanie DMT długo pozostawało na marginesie terapii – sądzono, że tak krótki „trip” trudno wykorzystać psychoterapeutycznie. Jednak najnowsze próby kliniczne z DMT pokazują, że i ono może być skuteczne. W 2023 r. ogłoszono wyniki pierwszego badania fazy IIa, w którym podano dożylnie DMT (preparat SPL026) pacjentom z ciężką depresją, w kontrolowanych warunkach z towarzyszącym wsparciem psychologicznym. Po jednej sesji DMT odnotowano remisję depresji u 57% pacjentów po 3 miesiącach!. To wyjątkowo wysoki odsetek jak na jednorazową interwencję. Co więcej, poprawa była szybka – już po tygodniu od sesji nastąpiła wyraźna redukcja objawów w porównaniu do grupy placebo. Dr Carol Routledge z firmy Small Pharma, która sponsorowała badanie, stwierdziła, że DMT z towarzyszącą terapią wykazało silne, szybkie i długotrwałe działanie przeciwdepresyjne. To otwiera drogę do większych badań – jeśli wyniki się potwierdzą, DMT może stać się legalnym narzędziem leczenia depresji odpornej na inne metody.

Dlaczego DMT miałoby pomagać w depresji? Hipotezy są podobne jak przy psylocybinie: intensywne doświadczenie psychodeliczne może przełamać negatywne schematy myślowe, dostarczyć nowych perspektyw i poczucia sensu, co w połączeniu z terapią rozmowną przekłada się na trwałe zmiany w psychice. W przypadku DMT pacjenci często opisują, że ich sesja była jak „10 lat terapii w 20 minut” albo że spotkali w niej pełne miłości istoty, które pozwoliły im spojrzeć na siebie z współczuciem i nadzieją. Oczywiście, to subiektywne wrażenia, ale jeśli efekt kliniczny jest pozytywny, to mechanizm (czy był „prawdziwy elf” czy tylko metafora dla podświadomości pacjenta) jest drugorzędny. Ważne, że DMT może działać katalitycznie – otworzyć pacjenta na proces zdrowienia.

Trwają też inne badania. W Wielkiej Brytanii planuje się testy DMT u pacjentów z zaburzeniem stresowym pourazowym (PTSD). Istniejące dowody z terapii MDMA (gdzie intensywne doświadczenie emocjonalne w bezpiecznym kontekście pozwala przepracować traumy) sugerują, że DMT, choć bardziej „odlotowe”, może również pomóc w przełamaniu traumatycznych wspomnień poprzez doświadczenie swoistej „odnowy” percepcji siebie. Co ciekawe, DMT jest też badane w kontekście neurologii – np. w leczeniu udaru mózgu. Kanadyjska firma prowadzi eksperymenty, podając mikrodawki DMT pacjentom po udarze, licząc że poprzez mechanizmy neuroplastyczności (sigma-1, BDNF) DMT przyspieszy regenerację tkanki nerwowej​. W modelach zwierzęcych wykazano, że podanie DMT zmniejszało uszkodzenia mózgu po niedokrwieniu i poprawiało powrót funkcji motorycznych u szczurów​.

Oczywiście, aby używać DMT bezpiecznie w terapii, potrzebne są rygorystyczne protokoły. Sama intensywność doświadczenia wymaga obecności przeszkolonego terapeuty, który zapewni wsparcie w trakcie „lotu” oraz pomoże zintegrować wnioski po nim. Na szczęście, krótki czas działania DMT może być tu zaletą – cały seans mieści się w godzinie, więc jest logistycznie prostszy niż np. wielogodzinne sesje z psylocybiną czy LSD. Wyzwanie natomiast stanowi głębokość przeżyć: nie każdy pacjent może być gotowy na „kosmiczną podróż” i spotkanie z elfami, co potencjalnie bywa trudniejsze do przetrawienia niż bardziej ziemskie wizje z grzybów.

W kontekście bezpieczeństwa fizycznego, DMT ma dobry profil – nie stwierdzono, by uszkadzało organy czy neurony​. Może natomiast silnie podnieść ciśnienie krwi i puls na kilkanaście minut (co wynika z pobudzenia receptorów adrenergicznych i 5-HT w układzie sercowo-naczyniowym). W badaniach klinicznych nie zanotowano jednak poważnych powikłań, o ile pacjent był uprzednio przebadany pod kątem chorób serca. DMT nie powoduje uzależnienia fizycznego ani głodu narkotykowego – wiele osób wręcz po jednej takiej sesji czuje się tak spełniona doświadczeniem, że nie ma potrzeby powtarzać go szybko.

Warto wspomnieć także o pokrewnej substancji: 5-MeO-DMT (5-metoksy-DMT), znanej z wydzieliny ropuchy Bufo alvarius oraz niektórych roślin (ten związek też bywa włączany do omawianego tematu „DMT i inne wymiary”). 5-MeO-DMT różni się nieco od klasycznego DMT – wizje są mniej geometryczne, a doświadczenie często opisywane jest bardziej jako całkowite stopienie ego i jedność z białym, nieskończonym światłem (mniej elementów fabularnych czy „istot”). Mimo to, i tu ludzie miewają poczucie kontaktu z „boską obecnością” i przeżywają coś w rodzaju stanu oświecenia. 5-MeO-DMT także jest badane (np. w kontekście ciężkiej depresji) – istnieją doniesienia, że nawet jedna sesja 5-MeO potrafi trwale zmniejszyć objawy depresji i lęku u ochotników, choć badań jest na razie mało. To pokazuje, że cała rodzina psychodelicznych tryptamin – czy to psylocybina z grzybów, DMT z roślin, 5-MeO-DMT z ropuch – może mieć głęboki wpływ leczniczy na psychikę, prawdopodobnie właśnie poprzez te doświadczenia szczytowe, mistyczne, które wywołują.

Podsumowanie: DMT a zagadka świadomości



Zbliżając się do końca naszej podróży, warto spojrzeć z lotu ptaka na to, czego się dowiedzieliśmy i jakie pytania pozostają. DMT to unikalny klucz – klucz otwierający drzwi percepcji tak szeroko, jak chyba żadna inna substancja. W ciągu minut przenosi człowieka w stany świadomości, które normalnie osiągalne są (o ile w ogóle) po dekadach medytacji, ekstremalnych przeżyciach czy może w momencie śmierci. Nic dziwnego, że budzi skrajne reakcje: od zachwytu nad jego potencjałem duchowym, po sceptycyzm i obawy, że to tylko „urojenia narkotykowe”.

Nauka podchodzi do DMT coraz poważniej – nie jako ciekawostki rodem z subkultury hippisowskiej, lecz jako narzędzia do badania świadomości. DMT stawia wyzwanie naszym modelom mózgu: jak to możliwe, że kawałek mózgu pobudzony chemicznie tworzy całe uniwersum z istotami posiadającymi cechy inteligencji? Czy gdzieś w naszych płatach skroniowych i czołowych kryją się „potencjalne osobowości”, które mogą się uaktywnić w sprzyjających warunkach? A może mózg pełni rolę bardziej anteny niż generatora – i DMT po prostu dostraja tę antenę do innego kanału rzeczywistości?

Na te pytania nie ma na razie jednoznacznej odpowiedzi. Być może dalsze badania – np. projekty przedłużonego DMT (DMTx), czy sprzężenie VR z DMT (aby ludzie mogli rysować na bieżąco to, co widzą), albo zaawansowane modele AI analizujące wspólne cechy wizji – rzucą więcej światła. Już teraz próbuje się np. mapować „hiperprzestrzeń DMT” poprzez wywiady z doświadczonymi psychonautami, tworzyć katalogi napotkanych istot (istnieją nawet książki ilustrowane z „atlasem bytów DMT”)​innertraditions.com. To trochę jak badanie biologiczne nowego ekosystemu: ludzie nadają tym zjawiskom nazwy, klasyfikują – choć wszystko dzieje się w głębi umysłu.

Niezależnie od tego, czy podejdziemy do DMT metafizycznie czy materialistycznie, wpływ tych doświadczeń na jednostkę jest realny. Może wywołać katharsis, zmienić światopogląd, zmniejszyć lęk przed śmiercią, zwiększyć poczucie więzi ze światem. Dla naukowca to cenny wgląd w plastyczność mózgu i konstrukcję świadomości, dla duchowego poszukiwacza – być może spotkanie z tym, co nazywa Bogiem lub innym wymiarem istnienia.

Na koniec pozostaje nam zadać parę otwartych pytań:

  • Czy światy widziane w DMT są „gdzieś tam”, czy tylko „w nas”? A może granica między „tam” a „w nas” jest błędnie postawiona?

  • Skoro maleńka molekuła potrafi tak przeprogramować nasze postrzeganie, to czym właściwie jest normalna rzeczywistość? Czy jest tylko konsensusem naszego mózgu, który filtruje ogromnie bogatszy wszechświat?

  • Jeśli kiedyś zmapujemy dokładnie te stany i powiążemy je z aktywnością neuronalną, czy zrozumiemy w ten sposób naturę świadomości – największej zagadki nauki?

  • A może DMT to swoisty trickster, błazen (jak ten jester z wizji) – zwodzi nas barwnym widowiskiem bez rzeczywistego przekazu, poza tym, co sami w to włożymy?

  • Co o DMT powiedzieliby wielcy filozofowie, mistycy czy religijni prorocy przeszłości? Czy ich objawienia były z tej samej „substancji” co trip DMT? (Sam Strassman zauważa podobieństwa np. do opisów w Tybetańskiej Księdze Umarłych czy wizji proroków biblijnych​).

Na te pytania każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Pewne jest, że DMT pozostaje fenomenem wymykającym się prostym kategoriom. Jest pomostem między nauką a mistyką, między neuronetą a doświadczeniem numinotycznym. W miarę jak badania postępują, możemy spodziewać się kolejnych odkryć – zarówno w laboratoriach neurobiologicznych, jak i w psychologii czy antropologii. Kto wie, czy za kilkanaście lat kontrolowane sesje DMT nie staną się uznaną metodą psychoterapii albo narzędziem eksploracji „kosmosu wewnętrznego” w ramach akademickich programów badawczych.

Na razie DMT uczy nas przede wszystkim pokory wobec tajemnicy istnienia. Gdy zamykamy oczy w tym doświadczeniu, naszym oczom ukazuje się spektakl tak zdumiewający, że przypomina, iż świat (zarówno ten wewnętrzny, jak i zewnętrzny) jest dużo bardziej niezwykły, niż na co dzień sądzimy. Jak ujął to jeden z uczestników badań Strassmana po powrocie z „hiperprzestrzeni”: „Teraz już wiem, że cokolwiek myślimy o rzeczywistości, jest tylko kroplą w morzu. DMT pokazało mi ocean.”


Bibliografia:

  • Barker S.A. (2018). N, N-Dimethyltryptamine (DMT), an Endogenous Hallucinogen: Past, Present, and Future Research to Determine Its Role and Function. Frontiers in Neuroscience, 12:536.

  • Timmermann C. i in. (2023). Human brain effects of DMT assessed via EEG-fMRI. Proceedings of the National Academy of Sciences, 120(13): e2218949120.

  • Imperial College London (2023). Advanced brain imaging study hints at how DMT alters perception of reality.

  • Davis A.K. i in. (2020). Survey of entity encounter experiences occasioned by inhaled N,N-dimethyltryptamine: Phenomenology, interpretation, and enduring effects. Journal of Psychopharmacology, 34(9), 1008-1020.

  • Ellwood B. (2020). Reports of positive encounters with autonomous entities after taking DMT suggest drug may have therapeutic potential. PsyPost.

  • Imperial College London (2018). Potent psychedelic DMT mimics near-death experience in the brain.

  • Barrett F.S. i in. (2019). Comparative phenomenology of 5-MeO-DMT and N,N-DMT via retrospective questionnaires. Journal of Psychopharmacology, 33(7), 756-769.

  • Small Pharma/Imperial College (2023). DMT therapy appears effective for depression in phase 2 clinical trial.

  • Morales-Garcia J.A. i in. (2020). N,N-dimethyltryptamine regulates adult neurogenesis in vitro and in vivo. Translational Psychiatry, 10:331​nature.comnature.com.

  • Frecska E., Bokor P., Winkelman M. (2016). The Therapeutic Potentials of Ayahuasca: Possible Effects against Various Diseases. Frontiers in Pharmacology, 7:35​pmc.ncbi.nlm.nih.govpmc.ncbi.nlm.nih.gov.

  • Szára S. (1957). Dimethyltryptamin: its metabolism in man; the relation to its psychotic effect to the serotonin metabolism. Experientia, 13(9), 441-442.

  • Strassman R. (2001). DMT: The Spirit Molecule. Park Street Press. (badania kliniczne DMT 1990–95 w University of New Mexico).

  • McKenna T. (1993). True Hallucinations. HarperCollins. (raporty z eksperymentów z DMT w kontekście filozoficznym).

  • St John G. (2018). The Breakthrough Experience: DMT hyperspace and its liminal aesthetics. Anthropology of Consciousness, 29(1), 57-76. (analiza antropologiczna raportów użytkowników DMT).

  • Halberstadt A.L., Vollenweider F.X., Nichols D.E. (2018). Behavioral Neurobiology of Psychedelic Drugs. Current Topics in Behavioral Neurosciences, 36, 55-87.

  • Carhart-Harris R.L. i Friston K.J. (2019). REBUS and the Anarchic Brain: Toward a Unified Model of the Brain Action of Psychedelics. Pharmacological Reviews, 71(3), 316-344.

Komentarze

Popularne posty